ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave
-
- Posty: 12
- Rejestracja: pt sierpnia 04, 2006 1:03
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
bzdura
Aniu kochana, pomysl z porzuceniem rolek jest do bani! Trenuje judo i raz kolega rzucil mnie zamiast na mate to na parkiet... jak spałem to nieruchomo, taki był ból mojej kosci ogonowej. Zrobilem rtg i okazalo sie ze byla "tylko" stluczona. Lekarze mowili ze musze porzucic judo na jakies 2 miesiące, zacząłem trenowac po 2 tygodniach i mimo ciągłego bólu wyszedlem z tego po kolejnych dwóch. Mysląc tym samym sposobem nie powinienem wracac juz ani do judo ani do rolek... a mam dopiero 17 lat! Mój tata jest jeszcze mocniejszy! Ma 51 lat, od roku "jezdzi" na rolkach i CODZIEN wraca poobijany i sie nie poddaje! Kuruj sie, jeszcze miesiąc i wroci wszystko do normy. Wtedy kup te spodenki o ktorych wspomnial ktorys z moich przedmówców i wracaj do rolek! nie bez powodu mówią ze co Cie nie zabije to Cie wzmocni oraz ze czlowiek uczy sie na błędach. Mam nadzieje ze Cie namówiłem
- Szania
- Czterokółkowiec bez hamulców
- Posty: 130
- Rejestracja: śr lipca 16, 2008 8:33
- Jeżdżę od: 0- 0-2008
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Witajcie
Powracam, tylko z innym nickiem (nie pamiętam hasła do tamtego). Minęły 2 lata od mojej ogonkowej kontuzji, już nic nie czuję, choć wciąż pamiętam tamten koszmar Ale wiecie co, TĘSKNIĘ ZA ROLKAMI!!! I tak sobie myślę, że może gdybym sobie zakupiła te spodenki-ochraniacze na tyłeczek i znalazła instruktora, to może bym się znów odważyła... Paraliżuje mnie myśl o ponownym upadku, ale wciąż bardzo chciałabym się nauczyć Myślałam już nawet o zakupie wrotek, ale z forum dowiedziałam się, że są jeszcze mniej stabilne niż rolki. Tak więc proszę Was bardzo, polećcie mi instruktora z Wawy, który poradziłby sobie z lekko wystraszoną ale chętną rolkareczką Będę wdzięczna za info!
Buziaki
Ania
Powracam, tylko z innym nickiem (nie pamiętam hasła do tamtego). Minęły 2 lata od mojej ogonkowej kontuzji, już nic nie czuję, choć wciąż pamiętam tamten koszmar Ale wiecie co, TĘSKNIĘ ZA ROLKAMI!!! I tak sobie myślę, że może gdybym sobie zakupiła te spodenki-ochraniacze na tyłeczek i znalazła instruktora, to może bym się znów odważyła... Paraliżuje mnie myśl o ponownym upadku, ale wciąż bardzo chciałabym się nauczyć Myślałam już nawet o zakupie wrotek, ale z forum dowiedziałam się, że są jeszcze mniej stabilne niż rolki. Tak więc proszę Was bardzo, polećcie mi instruktora z Wawy, który poradziłby sobie z lekko wystraszoną ale chętną rolkareczką Będę wdzięczna za info!
Buziaki
Ania
- MirekCz
- Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
- Posty: 575
- Rejestracja: wt kwietnia 06, 2004 10:24
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Poznań
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Ojjj, na pewno znajdzieszSzania pisze:instruktora z Wawy, który poradziłby sobie z lekko wystraszoną ale chętną
Pozdrawiam,
Mirek Czerwiński
Mirek Czerwiński
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
to moj pierwszy post na forum, wiec witam sie ze wszystkimi
no i coz, przejde do rzeczy. klika tygodni temu wpadlem na pomysl, by zaczac jezdzic na rolkach. poczatkowo byl to tylko taki chwilowy kaprys, ale gdy ta mysl powracala coraz czesciej, to stwierdzilem, ze musze faktycznie sie tym bardziej zainteresowac. ostatnio przeszedlem sie po sklepach popatrzec na rolki, porozmawiac ze sprzedawcami, no i nawet upatrzylem sobie wstepnie pewne roleczki. no a dzis zaczalem szukac informacji w necie i dotarlem na to forum. no i do tego tematu rowniez... przyznam, ze po przeczytaniu postow rolkarzy "chwalacych sie" swoimi kontuzjami, moj zapal do rozpoczecia przygody z rolkami mocno opadl najgorsze jest to, ze nie znam nikogo kto moglby mi pomoc w nauce jazdy, a nie wiem czy samemu sie mozna nauczyc. a ponadto mam watpliwosci czy sie do tego w ogole nadaje, bo jakies 10 lat temu probowalem przez jeden dzien i nie szlo mi zupelnie. tak samo z jazda na lyzwach tez mialem zawsze ogromne problemy i pomimo przynajmniej kilkunastu godzin spedzonych na lodowisku, nigdy sie nie nauczylem normalnie jezdzic, tylko tak jakos bardzo wolno i z nienaturalnie wykoslawionymi nogami wiec moze lepiej nie ryzykowac i od razu porzucic pomysl jazdy na rolkach zanim sie cos zlego stanie? sorry za ten pesymizm, ale kurde taki temat... sa tu w ogole jacys rolkarze, ktorzy nigdy nie mieli powaznych kontuzji? ;>
pozdrawiam, kruk
no i coz, przejde do rzeczy. klika tygodni temu wpadlem na pomysl, by zaczac jezdzic na rolkach. poczatkowo byl to tylko taki chwilowy kaprys, ale gdy ta mysl powracala coraz czesciej, to stwierdzilem, ze musze faktycznie sie tym bardziej zainteresowac. ostatnio przeszedlem sie po sklepach popatrzec na rolki, porozmawiac ze sprzedawcami, no i nawet upatrzylem sobie wstepnie pewne roleczki. no a dzis zaczalem szukac informacji w necie i dotarlem na to forum. no i do tego tematu rowniez... przyznam, ze po przeczytaniu postow rolkarzy "chwalacych sie" swoimi kontuzjami, moj zapal do rozpoczecia przygody z rolkami mocno opadl najgorsze jest to, ze nie znam nikogo kto moglby mi pomoc w nauce jazdy, a nie wiem czy samemu sie mozna nauczyc. a ponadto mam watpliwosci czy sie do tego w ogole nadaje, bo jakies 10 lat temu probowalem przez jeden dzien i nie szlo mi zupelnie. tak samo z jazda na lyzwach tez mialem zawsze ogromne problemy i pomimo przynajmniej kilkunastu godzin spedzonych na lodowisku, nigdy sie nie nauczylem normalnie jezdzic, tylko tak jakos bardzo wolno i z nienaturalnie wykoslawionymi nogami wiec moze lepiej nie ryzykowac i od razu porzucic pomysl jazdy na rolkach zanim sie cos zlego stanie? sorry za ten pesymizm, ale kurde taki temat... sa tu w ogole jacys rolkarze, ktorzy nigdy nie mieli powaznych kontuzji? ;>
pozdrawiam, kruk
- Toudi
- Prześcignął Chuck`a...
- Posty: 1974
- Rejestracja: pn września 18, 2006 12:13
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Zobacz, ilu pisało o swoich kontuzjach a ilu jest zarejestrowanych na forum.
Pewnie odsetek rolkarzy, którzy kiedyś sobie zrobili kuku jest podobny, jak kierowców, którym przez kilka czy kilkanaście lat zdarzały sie stłuczki.
Zwróć też uwagę na to, że wielu tutaj się ściga a to sprzyja kontuzjom, jak w każdej działalności wykonywanej bardziej intensywnie.
Niemniej trudno się nie zgodzić z twierdzeniem, że łatwiej o kontuzję na rolkach niż na piechotę.
Jako pozytywny przykład podam moje córki, jeżdżące rekreacyjnie od kilku lat, które jeszcze nigdy nie miały poważniejszego wypadku.
Jeśli nie będziesz jeździł szybciej niż potrafisz, przyzwoicie technicznie, w porządnych (wygodnych) rolkach, z kaskiem i ochraniaczami, to się może udać.
Pewnie odsetek rolkarzy, którzy kiedyś sobie zrobili kuku jest podobny, jak kierowców, którym przez kilka czy kilkanaście lat zdarzały sie stłuczki.
Zwróć też uwagę na to, że wielu tutaj się ściga a to sprzyja kontuzjom, jak w każdej działalności wykonywanej bardziej intensywnie.
Niemniej trudno się nie zgodzić z twierdzeniem, że łatwiej o kontuzję na rolkach niż na piechotę.
Jako pozytywny przykład podam moje córki, jeżdżące rekreacyjnie od kilku lat, które jeszcze nigdy nie miały poważniejszego wypadku.
Jeśli nie będziesz jeździł szybciej niż potrafisz, przyzwoicie technicznie, w porządnych (wygodnych) rolkach, z kaskiem i ochraniaczami, to się może udać.
Pozdrawiam
Piotr
Piotr
- Janusz
- Redaktor wrotkarstwo.pl
- Posty: 598
- Rejestracja: czw sierpnia 23, 2007 11:26
- Moje rolki: Schaenkel Edge R
- Jeżdżę od: 01 lip 2002
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
kruk pisze:sa tu w ogole jacys rolkarze, ktorzy nigdy nie mieli powaznych kontuzji? ;>
Cześć Kruku!
Jak się pojawił temat o najgorszych kontuzjach na rolkach, to mi ciśnienie skoczyło, ale postanowiłem się nie odzywać. Ale upewniasz mnie w tym, że straszenie kontuzjami to ślepa uliczka. Odstrasza się tylko od tej pięknej dyscypliny, zamiast zachęcać do sportu no i tylko przestrzegać przed brawurą. No ale taki marny urok forów, że pisać można prawie co się zechce, w dodatku często anonimowo. Jeśli komuś zdarzy się kontuzja, to uważam, że ważne co po niej w głowie pozostało - strach i potrzeba straszenia innych, czy jednak wola pokonania słabości.
Nie pękaj, załóż ochraniacze, poznawaj granice swoich umiejętności i czerp radość z jazdy. To wspaniały sport, a postępy przyjdą z pospolitym, ciężkim wysiłkiem. Ładnie ktoś powiedział: do sukcesu nie ma windy - trzeba zapie.... po schodach. Powodzenia!
Janusz
- Szania
- Czterokółkowiec bez hamulców
- Posty: 130
- Rejestracja: śr lipca 16, 2008 8:33
- Jeżdżę od: 0- 0-2008
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Zgadzam się z Toudi. Nie zniechęcaj się. To jest naprawdę fajny sport, a to, że ja po złamaniu kości ogonowej wciąż marzę o rolkach, jest tego najlepszym potwierdzeniem Też myślę, że duża część osób, które opowiedziały tu o swoich kontuzjach to naprawdę dobrzy rolkarze, jeżdzący szybko, może trochę freestylowo. Przy takiej jeździe upadki są chlebem powszednim. Tak mi się przynajmniej wydaje Ja zamierzam spróbować raz jeszcze, tylko tym razem pod okiem kogoś kto się na tym zna.
Janusz, jako założycielka tego tematu, muszę się w tym miejscu trochę usprawiedliwić Moim celem absolutnie nie było straszenie innych, tylko głównie próba sprzedania rolek. Dobrze, że te 2 lata temu nikt nie chciał ich ode mnie kupić
Pozdrawiam!
Ania
Janusz, jako założycielka tego tematu, muszę się w tym miejscu trochę usprawiedliwić Moim celem absolutnie nie było straszenie innych, tylko głównie próba sprzedania rolek. Dobrze, że te 2 lata temu nikt nie chciał ich ode mnie kupić
Pozdrawiam!
Ania
- Janusz
- Redaktor wrotkarstwo.pl
- Posty: 598
- Rejestracja: czw sierpnia 23, 2007 11:26
- Moje rolki: Schaenkel Edge R
- Jeżdżę od: 01 lip 2002
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Szania, to akurat nie było do Ciebie.
- Szania
- Czterokółkowiec bez hamulców
- Posty: 130
- Rejestracja: śr lipca 16, 2008 8:33
- Jeżdżę od: 0- 0-2008
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Uff, to dobrze
- Krzysztof
- Prześcignął Chuck`a...
- Posty: 697
- Rejestracja: pn maja 15, 2006 12:53
- Moje rolki: Grelowski
- Jeżdżę od: 01 cze 2002
- Lokalizacja: Poznań
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Uprawianie sportu wiąże się niestety z kontuzjami. Mają one różne przyczyny, ale patrząc na liczne grono osób chociażby jeżdżących na rolkach, nie sądzę aby zniechęcały większość z nich.
Można nabawić się kontuzji na początku zabawy z rolkami, można jeżdżąc wyczynowo. Nie ma na to reguły.
Ważne aby sobie uświadomić możliwe konsekwencje i przynajmniej jak tylko można zminimalizować ryzyko (kask, ochraniacze, ew ubezpieczenie )
Dla mnie wyłączenie z jazdy przez dwa minione tygodnie jest niestety koniecznością. Rolki będą IMHO świetną metodą na rehabilitację, na początku - powoli, ale do przodu.
Jak mawiają: pesymista to dobrze poinformowany optymista.
Opowieści o kontuzjach to tak jak opowieści o taaaaaaakich rybach.
Tak więc za bardzo nie ma co się przejmować.
Można nabawić się kontuzji na początku zabawy z rolkami, można jeżdżąc wyczynowo. Nie ma na to reguły.
Ważne aby sobie uświadomić możliwe konsekwencje i przynajmniej jak tylko można zminimalizować ryzyko (kask, ochraniacze, ew ubezpieczenie )
Dla mnie wyłączenie z jazdy przez dwa minione tygodnie jest niestety koniecznością. Rolki będą IMHO świetną metodą na rehabilitację, na początku - powoli, ale do przodu.
Jak mawiają: pesymista to dobrze poinformowany optymista.
Opowieści o kontuzjach to tak jak opowieści o taaaaaaakich rybach.
Tak więc za bardzo nie ma co się przejmować.
- Swiniki3
- Posty: 1
- Rejestracja: pt sierpnia 01, 2008 2:03
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Idę o zakład, że statystycznie (czyli liczba wypadków do liczby użytkowników) bardziej ryzykowna (czytaj wypadkogenna) jest jazda samochodem, niż rolki/wrotki/rower ale jakoś nikt nie namawia by je porzucić. W sensie samochody.
Grunt to zachowanie podstawowych zasad bhp i stosowanie tzw. zdrowego rozsądku., czyli ochraniacze, unikanie brawury, prędkość dostosowana do poziomu umiejętności i inne takie w sumie "oczywiste oczywistości".
A połamać się można równie dobrze w drodze z sypialni do łazienki, co wcale nie oznacza, by spędzić życie w łóżku.
Grunt to zachowanie podstawowych zasad bhp i stosowanie tzw. zdrowego rozsądku., czyli ochraniacze, unikanie brawury, prędkość dostosowana do poziomu umiejętności i inne takie w sumie "oczywiste oczywistości".
A połamać się można równie dobrze w drodze z sypialni do łazienki, co wcale nie oznacza, by spędzić życie w łóżku.
- Casc
- Prześcigant 4x100mm
- Posty: 311
- Rejestracja: sob lipca 12, 2008 3:20
- Moje rolki: Fusion X5
- Jeżdżę od: 15 maja 1996
- Lokalizacja: Szczecin/Poznań
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Nawet w łóżku zdarzają się ludziom wypadki. Słyszałem o kimś, kto rano się obudził bo go bolała noga i nie mógł prawie na niej chodzić, okazało się, że przez sen złamał sobie nogę... Nie wiem czy historia jest autentyczna, ale wydaje się być wiarygodna - zdarzają sie naprawdę różne wypadki. Po każdym groźniejszym upadku człowiek się zastanawia czy warto kontynuować uprawianie tego konkretnego sportu, są tacy, którzy dają sobie spokój, ale chyba większość wraca. Ja mam to szczęście, że przez te kilkanaście lat nigdy nic nie złamałem (co nie oznacza, że nie miałem żadnej kontuzji), więc nie miałem szansy sie specjalnie zniechęcić - ale nie każdy ma tyle szczęścia i zdaję sobie z tego sprawę.
Kość ogonowa - bolesna sprawa, ale złamanie/ stłuczenie bierze się z upadku na plecy (które są niechronione), wielu ludzi boi się połamać ręce (nawet w ochraniaczach nadgarstków!) przy próbie zamortyzowania uderzenia. Jednak przy niewielkiej prędkości - nie ma strachu, ręce za siebie i może nawet nie uderzymy kością ogonową o ziemię? Z mojego doświadczenia wynika, że w ochraniaczach (i kasku) ok. 90% upadków do przodu jest kompletnie nieszkodliwa (te 10% to jakieś nieszczęśliwe sytuacje, kiedy zsunie sie ochraniacz pod wpływem uderzenia, albo impet jest tak duży że rozerwie ochraniacz na kawałki (zawsze można pozszywać ). Z kolei upadając na plecy, nawet w ochraniaczach, wszystkie upadki są groźniejsze, nawet dla doświadczonych ludzi, a co dopiero dla tych którzy jeżdżą krótko.
Kość ogonowa - bolesna sprawa, ale złamanie/ stłuczenie bierze się z upadku na plecy (które są niechronione), wielu ludzi boi się połamać ręce (nawet w ochraniaczach nadgarstków!) przy próbie zamortyzowania uderzenia. Jednak przy niewielkiej prędkości - nie ma strachu, ręce za siebie i może nawet nie uderzymy kością ogonową o ziemię? Z mojego doświadczenia wynika, że w ochraniaczach (i kasku) ok. 90% upadków do przodu jest kompletnie nieszkodliwa (te 10% to jakieś nieszczęśliwe sytuacje, kiedy zsunie sie ochraniacz pod wpływem uderzenia, albo impet jest tak duży że rozerwie ochraniacz na kawałki (zawsze można pozszywać ). Z kolei upadając na plecy, nawet w ochraniaczach, wszystkie upadki są groźniejsze, nawet dla doświadczonych ludzi, a co dopiero dla tych którzy jeżdżą krótko.
Mad Blades
Bauer FX1 (1996-1998)
Bauer FX3 (1999-2008)
Fusion X5 (2009 - ?)
Tak kiedyś wyglądały moje rolki:
Bauer FX1 (1996-1998)
Bauer FX3 (1999-2008)
Fusion X5 (2009 - ?)
Tak kiedyś wyglądały moje rolki:
- Zyznia
- Pięciokółkowiec 80mm
- Posty: 183
- Rejestracja: sob czerwca 28, 2008 11:57
- Jeżdżę od: 02 sty 2010
- Lokalizacja: Poznań
Re: ZŁAMANA KOŚĆ OGONOWA
Tak naprawde to wszystko zalezy od czlowieka
tyle mozna gadac, a jesli sie boi to sie bac bedize czekamy na informacje o Twojej decyzji, Kruk!
ja moze przytocze taki swoj przykladzik malutki
Hm, jechalam na rolkach majac moze z 10 lat(teraz mam 15), dzien przed moim pierwszym w zyciu obozem. Zakrecajac juz do domu, w strone mojej klatki(mieszkam w bloku) jakos tak po prostu sobie usiadlam na cztery litery. pozbieralam sie szybciutko, tylko zeby mnie nikt nie widzial i do domu tam zaczely sie nudnosci, sennosc.. mama corke pod pache i do szpitala i co? podejrzenie wstrzasnienia mozgu..
wiecie co mnie najbardziej bolalo? ze nie pojechalam na oboz rok pozniej zalozylam na nogi juz crazy creeki. potem mialam jakies rolki przejsciowe i teraz smigam rowno na schoenenach
druga moja taka historia, co prawda niezwiazana z rolkami, ale z tym co moze zrobic pasja z czlowiekiem
jezdze konno od przeszlo 5 lat, z tymze do pewnego czasu jezdzilam bardzo nieregularnie^^ wiecie, ten weekend czasem, czasem ten. a oprocz tego obowiazkowo co roku jakis obozik jezdziecki. No i pewnego slonecznego dnia, w 2006 roku, na obozie spadlam. zlamalam reke. w terenie, z dala od osrodka i musialam z powrotem z ta zlamana reka wracac na koniu, ale to juz inna historia
rok przerwy na calkowite zaleczenie kontuzji i heja, z powrotem w siodlo, z tymze od tamtego czasu jezdze dwa razy w tygodniu, teraz juz z trwala grupa, w jednej, okreslonej stadninie
pozdrawiam
tyle mozna gadac, a jesli sie boi to sie bac bedize czekamy na informacje o Twojej decyzji, Kruk!
ja moze przytocze taki swoj przykladzik malutki
Hm, jechalam na rolkach majac moze z 10 lat(teraz mam 15), dzien przed moim pierwszym w zyciu obozem. Zakrecajac juz do domu, w strone mojej klatki(mieszkam w bloku) jakos tak po prostu sobie usiadlam na cztery litery. pozbieralam sie szybciutko, tylko zeby mnie nikt nie widzial i do domu tam zaczely sie nudnosci, sennosc.. mama corke pod pache i do szpitala i co? podejrzenie wstrzasnienia mozgu..
wiecie co mnie najbardziej bolalo? ze nie pojechalam na oboz rok pozniej zalozylam na nogi juz crazy creeki. potem mialam jakies rolki przejsciowe i teraz smigam rowno na schoenenach
druga moja taka historia, co prawda niezwiazana z rolkami, ale z tym co moze zrobic pasja z czlowiekiem
jezdze konno od przeszlo 5 lat, z tymze do pewnego czasu jezdzilam bardzo nieregularnie^^ wiecie, ten weekend czasem, czasem ten. a oprocz tego obowiazkowo co roku jakis obozik jezdziecki. No i pewnego slonecznego dnia, w 2006 roku, na obozie spadlam. zlamalam reke. w terenie, z dala od osrodka i musialam z powrotem z ta zlamana reka wracac na koniu, ale to juz inna historia
rok przerwy na calkowite zaleczenie kontuzji i heja, z powrotem w siodlo, z tymze od tamtego czasu jezdze dwa razy w tygodniu, teraz juz z trwala grupa, w jednej, okreslonej stadninie
pozdrawiam
'Rollerblade Twister III
Pozdrawiam, Marta