A ja uważam, że wszystko da się pogodzic i ciesze się, że organizatorzy także wrotkarzy doceniają i dają im możliwość startu. Myślę, że w przypadku wzrastajacej liczby rolkarzy będzie szansa na negocjowanie coraz lepszych warunków. Podejście organizatorów jest w Krakowie pozytywne i nie ma nic wspólnego ze słynnym Panem Zimnym z Gdańska. Wydłużenie imprezy o 30 minut wcale nie jest taką łatwą sprawą jak by się mogło wydawać. Niepełnoletni są dopuszczeni do startu za zgoda rodziców ( już nie pierwszy raz). Co do objazdów - nie wiem jak wygląda sytuacja, ale na większosci tras trafiają się lepsze i gorsze fragmenty trasy. A wodę w butelce zawsze można zabrać ze soba.Agent_L pisze:Konflikt jest taki że startujemy razem i wzajemnie się sobie plączemy pod nogami. Na pewno jadący szybko nie zauważają tego aż tak bardzo (za wyjątkiem wychodzących z toitoia wprost pod koła) ale ja ostatnio pojechałem na 3 godziny i odczułem że bardzo przeszkadzaliśmy biegaczom (jak równiez oni nam). Owszem, były fajne chwile na wspólne pogawędki, ale np. wpadnięcie na niewidomego biegacza nie było.
Jest to pomimo wszystko impreza biegaczy i nie lubię komuś przeszkadzać na jego poletku.
Odbieram to tak że orgowie mają do nas stosunek "Fajnie że jesteście. Ustawcie się z tyłu." Oczywiście wykazują minimum dobrej woli, ale nie mają zamiaru ponieść najmniejszych kosztów, jak np. wydłużenie imprezy o 30 minut, dopuszczenie nieletnich, udostępnienie objazdu najtrudniejszych odcinków, czy woda w butelkach. Zjazd na trąbkę to JEST niezbędna rzecz, ale nie ułatwiają nam zejścia z drogi, a każą ustępować.
Poza tym ogólnie czuję że odbieram maratończykom radość zwycięstwa, bo skoro można było pojechać zamiast biec to oni wychodzą na frajerów tylko.
No ale skoro czujesz, że odbierasz biegaczom radość zwycięstwa to sugeruje maratony biegowe. I nie podejrzewam, żeby biegacze uważali siebie za frajerów.