Wszystko o tętnie i pracy serca

Szybciej, dalej, efektywniej! Porady dla tych, którzy chcą dać z siebie więcej
Faster, longer, more efectively! Place for people who want to be better at inline speed skating

Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » sob lipca 22, 2006 11:18

A ja wczoraj jechałem normalnym treningowym tempem i nie mogłem przekroczyć 65% - 128, maks udało mi się 145 przy wyścigu z psem, dzień wcześniej przy tym samym tempie jazdy miałem 140-150, tak jak sobie założyłem. No a przy piesku bez problemu 175. Czy to objaw przetrenowania czy po prostu zmęczenia? Asekuracyjnie dałem sobie wczoraj spokój.
Pozdrawiam Piotrek

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » ndz lipca 23, 2006 5:18

A ja z kolei podam przykład jak jeszcze mało znam swój organizm.
Na treningu nad Wisłą, jechałem za WFH i LTM - umówiliśmy się, że będą jechać spokojnie i tak było. Ja przez cały czas czułem, że mam jeszcze spory zapas sił. No i po jakimś czasie postanowiłem ich wyprzedzić. Udało mi się, jechałem potem jeszcze jakieś 500 tym samym szybkim tempem. Puls skoczył mi do 196, myślałem, że się szybko zregeneruję i będę mógł za nimi jechać dalej, tymczasem... na zawrocie dostałem zadyszki i musiałem stanąć. Chłopaki przejechali, a ja już potem nie miałem sił żeby z nimi jechać.
Teraz kolejne moje pytanie do fachowców. Czy trening interwałowy pomógł by mi w tego typu sytuacjach i jak najlepiej sobie go zaplanować - tzn. jak powienien wyglądać. Co robić, żeby przyśpieszyć regenerację (tego typu trening w tym pomaga?)
Te 196hb/min to maksymalny puls jaki kiedykolwiek sobie zmierzyłem (nie wiem na ile mnie jeszcze stać).
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
wełek
Prześcigant 4x110mm
Posty: 435
Rejestracja: ndz lipca 25, 2004 7:16
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Tomaszów lubelski
Kontakt:

Post autor: wełek » ndz lipca 23, 2006 5:46

Trening interwałowy pomaga wytrenować organizm do szybszej regeneracji, ale ja myśle, że najpierw powinieneś być przygotowany tlenowo, czyli długie spokojnie jazdy na tętnie tlenowym to tak 130-140. Ale to zależy od wytrenwania, jeden będzie jechał szybko i będzie miał 140 a inny musi jechać wolno bo jest za wysokie tetno. Najlepiej jedź w grupie nie prowadź wtedymniej się męczysz. Jeśli już jesteś w miarę przygotowany to taki trening powinien wyglądać tak:

Rozgrzewka wiadome, jedziesz jakiś odcinek np. 10km i co wyznaczoną odległość różnie to bywa przyśpieszasz prawie na maksa po skończeniu odcinka dalej jedziesz tym samym tempem spokojne równe i tak dalej. Ten odcinek może być różny nie musi być cały czas taki sam. To jest taka mała imitacja zawodów. Najlepiej jeździ się w grupie raz jeden przyśpiesza raz drugi tylko najlepiej żeby poziom był podobny bo jeden się nie zmęczy a inny zajedzie.

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » pn lipca 24, 2006 11:02

Dzięki wełek za cenne rady.
Jeszcze jeden wynik obserwacji mojego organizmu. Wczoraj na początku treningu, po rozgrzewce która polegała jedynie na rozciąganiu i b.wolnym przejeździe 4 km tętno do 110 - nie wiem czy to nie za mało. Zauważyłem, że na początku jazdy puls szybko doszedł do 170, co nie było przyjemne na samym początku - prawdę mówiąc to straciłem już nadzieję, że przejadę następne 20km. Z takim uczuciem i pulsem wahającym się w granicach 160-170 jechałem ok 4km. Potem stwierdziłem, że puls mi spadł, prędkość chyba nie, i wahała się w granicach 150-160, poczułem się lepiej (fizycznie i psychicznie). Ogólnie to wyszło tak, że średni puls wyniósł 148, maksymalny 170. Czas spędzony w poszczególnych strefach:
10% - 106-134hb/min (to jakieś przestoje :oops: )
34% - 135-153hb/min (pewno jazda z górki, bo teren był "pofałdowany" 2 siodełka)
49% - 154 - hrmax.

No i teraz pytanie, czy ten podwyższony puls i złe samopoczucie na początku treningu mogło wynikać ze złej rozgrzewki? Czy to jest normalne? Prawdę mówiąc to nie chciałem tracić wiele energii na rozgrzewkę. Jak powinna wyglądać rozgrzewka czasowo i pulsowo?
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
wełek
Prześcigant 4x110mm
Posty: 435
Rejestracja: ndz lipca 25, 2004 7:16
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Tomaszów lubelski
Kontakt:

Post autor: wełek » pn lipca 24, 2006 11:59

Wedłum mnie to była wina rozgrzewki jeśli po tym okresie złego samopoczucia zaczeło ci się jechać lepiej i tetno spadło to raczej tak. Rozgrzewka to bardzo ważna sprawa jeśli nie na nogach to na rolkach spokojnie pojeździć i rozciągnąć. Mi też się czasem nie chce, ale trzeba. Wyjątkiem są długie rozjazdy poprostu ubieram rolki i jadę tylko, że takie treningi są spokojne i organizm się rozgrzeje. A tętno na rozgrzewce to tak 110- 130. No i ważne żeby nie szleć na początku bo szybko męśnie się zakwaszą bez rozgrzewki i później to już lipa nogi bolą zmęczone i nie ma przyjemności. A tak pozatym to teraz w takie dni gorące to tetno jest troche wyższe chyba. Z jednej strony gorąco a tu jeszcze wysiłek.

Awatar użytkownika
Piotr B
Prześcignął Chuck`a...
Posty: 1839
Rejestracja: czw listopada 18, 2004 8:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Dębno

Post autor: Piotr B » pn lipca 24, 2006 2:31

kajman pisze:A ja z kolei podam przykład jak jeszcze mało znam swój organizm.
Na treningu nad Wisłą, jechałem za WFH i LTM - umówiliśmy się, że będą jechać spokojnie i tak było. Ja przez cały czas czułem, że mam jeszcze spory zapas sił. No i po jakimś czasie postanowiłem ich wyprzedzić. Udało mi się, jechałem potem jeszcze jakieś 500 tym samym szybkim tempem. Puls skoczył mi do 196, myślałem, że się szybko zregeneruję i będę mógł za nimi jechać dalej, tymczasem... na zawrocie dostałem zadyszki i musiałem stanąć. Chłopaki przejechali, a ja już potem nie miałem sił żeby z nimi jechać.
Teraz kolejne moje pytanie do fachowców. Czy trening interwałowy pomógł by mi w tego typu sytuacjach i jak najlepiej sobie go zaplanować - tzn. jak powienien wyglądać. Co robić, żeby przyśpieszyć regenerację (tego typu trening w tym pomaga?)
Te 196hb/min to maksymalny puls jaki kiedykolwiek sobie zmierzyłem (nie wiem na ile mnie jeszcze stać).
Kolejne Twoje doświadczenie na przyszłość: samodzielnie jest bardzo trudno dogonić lub prowadzić grupę. Grupa podobnie jak peleton kolarski to potęga zwłaszcza jak współpracują jej członkowie. Goniąc grupę lepiej jest celowo zwolnić i czekać na kolejną z którą się zabierzesz.
Ewentuanie możesz też być dieslem wolnossącym (cytuję Alana) i jechać samodzielnie swoim tempem od startu do mety, w dużych imprezach zawsze znajdziesz kogoś kto będzie odpowiadał poziomem.
Ja byłbym szcześliwy wioząc sie tylko za LTM i WFM - życiówka murowana

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » pn lipca 24, 2006 4:02

Piotr B pisze: Ja byłbym szcześliwy wioząc sie tylko za LTM i WFM - życiówka murowana
Ja za nimi to wyrabiam góra 5 km, poza tym mam problemy z utrzymaniem tempa i jak już się wybiję to trudno mi wskoczyć (przesunięcie fazowe 180st zostaje). Poza tym co mam robić jak zauważę, że zaczynam niebezpiecznie zbliżać się do ogona? Popchnąć go do przodu?
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » pn lipca 24, 2006 4:16

kajman pisze:Poza tym co mam robić jak zauważę, że zaczynam niebezpiecznie zbliżać się do ogona? Popchnąć go do przodu?
Tak, w ten sposób wykorzystasz energię. Hamowanie tylko w szczególnych przypadkach.
Pozdrawiam Piotrek

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » wt lipca 25, 2006 11:32

A czy podczas długotrwałego wysiłku, osiągaliście stan euforii? Zdarza się to Wam forumowicze? Mi się pare razy udało osiągnąć taki stan ale podczas 2h jazdy na rowerze. Z czym to jest związane? Z dostarczeniem nadmiernej ilosci tlenu (mało prawdopodobne, żebym całego nie wykorzystywał)?
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » śr lipca 26, 2006 8:33

Wikipedia pisze:Euforia - stan nienaturalnie dobrego samopoczucia z tendencją do śmiechu, płytkiej wesołości i dowcipkowania, doznawany nawet pomimo rzeczywistych niedomagań organizmu.

Zwykle występuje różnież umiarkowany nadmiar aktywności i często zbędnych wypowiedzi. Występuje w organicznych zaburzeniach psychicznych, niektórych chorobach psychicznych, zatruciach narkotykami, wczesnym okresie wstrząsu i okresie poprzedzającym zgon.
Ja wolę jednak nie osiągać tej euforii...
Pozdrawiam Piotrek

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » śr lipca 26, 2006 10:09

:shock: niezła definicja, szczególnie ten fragment o zgonie :).
Niczym się nie szprycowałem.
Zaraz poszperam i coś znajdę, bo zagadnienie dla mnie ciekawe.
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
wełek
Prześcigant 4x110mm
Posty: 435
Rejestracja: ndz lipca 25, 2004 7:16
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Tomaszów lubelski
Kontakt:

Post autor: wełek » śr lipca 26, 2006 11:04

Z tym dostarczeniem nadmiernej ilości tlenu to trzeba uważac moja siostra też jeździ na rolkach i na zawodach miała coś podobnego lekarze powiedzieli że to było "przewentylowanie" chyba i chodziło o to że we krwi było za dużo tlenu w stosunku do dwutlenku węgla co w efekcie skonczyło się zemdleniem i leżeniem w szpitalu przez 2 albo 3 dni. Takze uważaj kajman z tą euforią. :twisted: :twisted:

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » śr lipca 26, 2006 12:48

Kolega zkolei naprowadził mnie na temat wydzielającej się się podczas długotrwałego wysiłku endorfiny. W wikipedii piszą:

Endorfiny - grupa hormonów peptydowych, które kształtują odczucie zakochania, wywołują doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie (tzw. hormon szczęścia) oraz generalnie wywołują wszelkie inne stany euforyczne. Dzięki nim nie odczuwa się np. drętwienia, a nawet bólu. Są endogennymi opioidami.

Są silnymi agonistami receptorów opioidowych μ, których pobudzanie wywołuje stany euforyczne. Na te same receptory dziełają opioidy egzogenne, co wywołuje zniesienie bólu, uczucie przyjemności i dobrego nastroju. Wywołuje to też silne uzależnienie psychiczne i fizyczne.

Niektóre z bodźców powodujących wydzielanie endorfin, to:

* poczucie zagrożenia
* wysiłek fizyczny (chociaż niektórzy naukowcy twierdzą, iż to udział w rywalizacji sportowej, a nie sam wysiłek to powoduje)
* niektóre przyprawy, np. papryka chili
* promienie ultrafioletowe
* w niektórych przypadkach akupunktura
* podczas stymulacji prądami TENS
* czekolada

To może było to, ale podejrzewam, że może to prowadzić do uzależnienia od wzmożonego wysiłku, co z kolei może prowadzić do depresji podczas okresów bez ruchu.
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

Awatar użytkownika
PawelS
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 165
Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PawelS » śr sierpnia 02, 2006 11:07

Zjawisko haju endorfinowego zna chyba każdy biegacz długodystansowy. Wspaniałe uczucie pojawiające się po kilku, czasem kilkunastu kilometrach biegu. Zmęczenie znika i wydaje się, że można tak biec bez końca ledwo dotykajac ziemi nogami! To niestety złudzenie i jeśli ktoś niedoświadczony zacznie przeginać, to zmeczenie natychmiast powróci ze zdwojoną siłą. Ale jescze lepszy jest efekt kopa stereo, który występuje podczas zawodów i polega na jednoczesnym działaniu pobudzajacym adrenaliny i hamującym endorfiny. Kiedyś na maratonie, jak dogoniłem na 35 km kolegę, który wcześniej uciekł mi na 15 km byłem na takim haju, że zacząłem machać rękami jak ptak mówiąc mu, że odlatuję! Mało się nie wyglebiłem, ale miałem wtedy świetny wynik. Niestety na rolkach raczej takich wrażeń nie mam, a w każdym razie nie tak silne.

Awatar użytkownika
kajman
Szybszy niż Chuck Norris na 4x100mm
Posty: 594
Rejestracja: wt kwietnia 18, 2006 3:00
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: kajman » śr sierpnia 02, 2006 2:35

W sumie to fajne uczucie, ale faktycznie trzeba mieć świadomość konsekwencji tego stanu. Znalazłem też informację o tym, że od endorfiny można się uzależnić (tak samo jak od adrenaliny). Uzależnienie może wiązać się z popadaniem w depresję w okresach o zmniejszonej aktywności fizycznej.
Ciekaw jestem jak tam chłopaki (WFH i LTM) na obozie sobie z tym radzą.
Obrazek
Pozdrawiam Kajman

ODPOWIEDZ

Wróć do „Trening, porady / Training, solutions”