Rolki a bieganie

Szybciej, dalej, efektywniej! Porady dla tych, którzy chcą dać z siebie więcej
Faster, longer, more efectively! Place for people who want to be better at inline speed skating

Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave

Awatar użytkownika
młodziak
Starszy Statystyk
Posty: 92
Rejestracja: śr kwietnia 06, 2005 5:53
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: młodziak » wt września 27, 2005 8:27

PawelS pisze:Niedz: bieg długi, 15km, 5:15/km, czas 1:18
:o

O kurcze! Możliwe że zupełnie się na tym nie znam, ale trening 15km tempem 5:15/km jest teraz dla mnie b. mocnym treningiem. Wyobrażam sobie, że dla początkującego biegacza jest to wysiłek ponad jego mozliwości!

Mylę się? :?
SpeedSkating as a part of Adventure Racing

Awatar użytkownika
PawelS
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 165
Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PawelS » wt września 27, 2005 9:16

Dla początkującego na pewno sam dystans 15 km jest zbyt długi. Ale mówimy o zawodnikach - moje normalne tempo treningowe to około 4:30/km, tempo biegu na progu tlenowym to 4:18/km, a tempo startowe na 10 km to około 3:50-3:55/km. Dlatego napisałem, że wynik 43:00 na 10 km jest mało ambitny, ale może trochę przesadziłem, bo to jest tempo 4:20/km.

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » śr września 28, 2005 10:41

Paweł, bardzo przydatne informacje.
A co z treningiem zimą? Na rolki zimą raczej małe szanse, a rowera do akademika nie przywiozę, więc zaplanowałem już bieganie. Poza tym chciałbym wystartować w jednym biegu 13 km (taka regionalna impreza w mojej gminie) i jednym maratonie (we Wrocławiu), ale raczej po to, żeby się sprawdzić, niż robić jakiś dobry czas. Oby dwa są raczej na początku sezonu.

I jeszcze jedno pytanie: co z kolanami przy niskiej temperaturze? Powinno się zimą zakładać takie ocieplające opaski na kolana?

Pozdrawiam, Piotrek

Awatar użytkownika
młodziak
Starszy Statystyk
Posty: 92
Rejestracja: śr kwietnia 06, 2005 5:53
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: młodziak » śr września 28, 2005 11:27

PawelS,
gratuluję wytrenowania! 4:18 na progu - szacun! Pozazdrościć
SpeedSkating as a part of Adventure Racing

Awatar użytkownika
PawelS
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 165
Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PawelS » śr września 28, 2005 4:15

Zimą wszystko zależy od pogody. Jeśli są warunki narciarskie, to biegam na nartach ćwicząc na zmianę oba style (oczywiście nie na jednym treningu, bo byłoby trudno) i raczej nikt mnie nie namówi na bieganie w butach. Jak nie ma sniegu, to biegam tak samo jak w innych porach roku. Zdarzało mi się robić treningi nawet przy kilkunastostopniowym mrozie, ale nie polecałbym tego na początek. Oczywiście można biegać w terenie albo po chodniku, który zwykle jest lepiej lub gorzej odśnieżony. W zimie należy się liczyć z tym, że zmarznieta ziemia jest znacznie bardziej twardym podłożem niż w lecie. W zasadzie gradacja jest taka: najlepiej biegać po trasach ziemnych, w lesie, w parku lub poza miastem. Na drugim miejscu jest asfalt, który wbrew pozorom daje pewną amortyzację. Znacznie gorsze są wszelkiego rodzaju płyty, chodniki, kostka Downa, a najgorsze, co może być, to bruk (ze względu na to, że do twardosci dochodzi jeszcze nierówność powierzchni, co działa dewastująco na stawy). Jeśli chodzi o ubiór, to nie ma potrzeby zakładania jakichś specjalnych ocieplaczy na kolana, wystarczą spodnie od dresu. Konieczna jest natomiast czapka i rękawiczki, ewentualnie też cieplejsze skarpetki. Największe straty ciepła nastepują przez głowę i dłonie. Co do startu w maratonie, to proponowałbym zacząć treningi dość regularnie najpóźniej ze 3 miesiące przed startem. Aby pokonać trasę wystarczy 3, lepiej 4 treningi w tygodniu z jednym biegiem długim. Dystans biegu długiego należy zwiekszać stopniowo co najmniej do dystansu półmaratonu (np. 15-17-21), a potem biegać na zmianę, w jednym tygodniu 21 lub więcej, a w drugim 17-20. Istnieje opinia, że aby pokonać dystans maratonu, na treningach wystarczy regularnie biegać dystans półmaratonu, ale ja przed pierwszym maratonem dla pewności ze 2 razy zaliczyłem 30 km. Długie biegi robi się bardzo wolnym tempem, aby przyzwyczaić organizm do długotrwałego wysiłku, bo należy się liczyć z tym, że pierwszy maraton może potrwać 4-5 godzin albo i dłużej.

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » śr września 28, 2005 4:50

Dzięki za informacje. Ściągnę sobie program, o którym pisałeś i będę się stosował do Twoich rad. Może do zimy nie stracę zapału.

Pozdrawiam, Piotrek

Awatar użytkownika
dzosef
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 183
Rejestracja: sob sierpnia 13, 2005 10:08
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Zoppot
Kontakt:

Post autor: dzosef » śr października 05, 2005 11:31

Ja z kolei chciałbym temat pociągnąć i zapytać się Was o zależność nie tyle między bieganiem co pomiędzy rolkami a jazdą na łyżwach, a konkretnie hokejem. Zaraz po Berlinie zacząłem treningi na lodzie i okazło się, że : 1) kondycja, w właściwie to co określamy jako MOC :) - zero 2) jeździć nie potrafię (zapomniałem???) i ledwo trzymam sie na łyżwach 3) zakwasy na drugi dzień okrutne!
Czy jedna dyscyplina w jakikolwiek sposób może uzupełniać i przygotowywać pod drugą? Kurcze, wydaje mi się, że niestety nie, a może się mylę? Niby na pierwszy rzut oka odepchnięcie i jazda wygląda podobnie - chyba jednak pracują tutaj zupełnie inne mieśnie. Czy może jest tak, że trenowanie jednej dyscypliny "przeszkadza" drugiej?? No bo jednak hokej to same interwały, 2min gry - dajesz z siebie wszystko, 2 min odpoczynku - tak to mniej więcej wygląda a roleczki to jednak kilkadziesiąt albo i lepiej minut ciągłego wysiłku, fakt, że zdarzają się przyspieszenia, jedank wysiłek chyba można określić jako ciągły.
Ile czasu potrzeba, żeby organizm się przestawił?

PS.Faktem jest rzeczywiście, że bieganie dobre na wszystko - pobiegałem i już za 3 razem MOC była ze mną :)

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » śr października 05, 2005 11:53

Ja Ci powiem tak, jak to jest ze mną, nie konkretnie o tych dyscyplinach, które uprawiasz, ale ogólnie.
Wszystkie sporty, które uprawiam, to są w wersji amatorskiej, półamatorskiej (nic wyczynowo). To dla mnie ma być przede wszystkim przyjemność. I tak: jeździłem bardzo dużo na rowerze, w międzyczasie chodziłem po jaskiniach i się wspinałem, trochę biegałem, potem tylko biegałem, potem rolki, teraz zaczynam bieganie i rolki nadal póki ciepło, no i wspinaczka na sztucznej ściance. Na moim poziomie te sporty jak dotychczas sobie nie przeszkadzały specjalnie, a raczej pomagały. Jeżeli myślałbym (lub mi taki pomysł przyjdzie do głowy) poważniej się czymś zająć, np. jazdą na rowerze, to na pewno bym nie biegał za wiele, albo wcale, no ale sport wyczynowy to nie dla mnie.

Pozdrawiam, Piotrek

Awatar użytkownika
PeterCave
Redaktor wrotkarstwo.pl
Posty: 1486
Rejestracja: wt kwietnia 05, 2005 4:29
Jeżdżę od: 09 kwie 2005
Lokalizacja: Swarzędz
Kontakt:

Post autor: PeterCave » śr października 05, 2005 11:59

A i jeszcze moje spostrzeżenia na temat zakwasów: Jak miałem jakąś przerwę w jakimś sporcie (nawet parę miesięcy), a potem od razu np. przebiegłem 10 km (przygotowanie do półmaratonu w Pile), to zawsze przez pierwsze kilka dni miałem zakwasy.

Awatar użytkownika
zico
Admin
Posty: 8963
Rejestracja: śr stycznia 28, 2004 8:53
Moje rolki: SR Tarrega
Jeżdżę od: 12 sty 1994
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: zico » śr października 05, 2005 1:31

To nie ból wynikający z zakwasów tylko z nieużywanych mięśni!

Zakwasy znikają bardzo szybko, po kilku godzinach od przerwania wysiłku już ich nie ma. Ból pochodzi z nieużywanych mięśni, kiedy organizm się broni, mówi stop, dość. Po kilku treningach wraca wszystko do normy, mięśnie się nauczyły wysiłku i ból już nie nastąpi. Taki mały off topic, ale bardzo ważny.
Serdecznie pozdrawiam,
Jakub "Zico" Ciesielski
http://www.wrotkarstwo.pl - jazda na rolkach: Twoje pierwsze źródło informacji
http://www.zicoracing.com - sklep z rolkami

Awatar użytkownika
dzosef
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 183
Rejestracja: sob sierpnia 13, 2005 10:08
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Zoppot
Kontakt:

Post autor: dzosef » śr października 05, 2005 1:56

Peter - ja właśnie mówię o amatorce, bo zarówno na rolkach, jak i na łyżewkach śmigam jakieś 3, no może czasami w okresach mocnych przygotowań 4 razy w tygodniu, także zawodowiec ze mnie żaden.
Oczywiście, że chodzi tutaj o przyjemność :)
A jak ktoś słyszy że w zimie gram w hokeja, a w lecie na rolkach to mówi: Stary, to właściwie przecież taki sam sport, co okazuje się, że nie jest prawdą w ogóle.
Zico, byłem tak połamany po hokeju, a w dodatku załapałem tzw. "drzewo" :twisted: , że już sam nie wiem, czy to zakwasy, czy po prostu ból mięśni :lol:
Ciekaw jestem, co na połączenie rolek i hokeja na lodzie powie PawełS?

Awatar użytkownika
PawelS
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 165
Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PawelS » śr października 05, 2005 3:42

W hokeju nie mam absolutnie żadnych doświadczeń. Łyżwy ostatni raz miałem na nogach na zajęciach WF na pierwszym roku studiów i była to totalna masakra, w dodatku były to figurówki. Co do pracujących mięśni to w zasadzie są to te same grupy, szczególnie przy jeździe szybkiej, ale w hokeju wysiłek jest znacznie bardziej "szarpany" i z tego może wynikać ich zmęczenie po pierwszym treningu. Podobne uczucie miałem, kiedy w środku sezonu biegowego, czyli w pełni formy, zagrałem z synem i jego kolegami w piłke kopaną, w dodatku przeciwko dobrze wytrenowanemu zespołowi. Fakt, że kondychy starczyło mi na cały mecz, z szybkością nie było źle, ale przeciwnicy przewyższali mnie zwrotnością i zdolnością do byłyskawicznego przyspieszenia. Mimo, że nie byłem specjalnie zmęczony, nastepnego dnia ledwo chodziłem, tak mnie mięśnie bolały. Przypuszczam, że coś podobnego jest u Ciebie. Po paru treningach wszystko wróci do normy.

Awatar użytkownika
młodziak
Starszy Statystyk
Posty: 92
Rejestracja: śr kwietnia 06, 2005 5:53
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: młodziak » śr października 05, 2005 8:03

dzosef,
Moze to kwestia tego co mówisz - innego sposobu pracy mięsni? Kiedyś czytałem duzo o bieganiu i doczytałem się, że trenując włókna wolnokurczliwe (mięsniowe), szybkokurczliwe nie dostają impulsu treningowego. Innymi słowy jeżeli chciałbyś być dobry na 100m bieg spokojnym tempem na powiedzmy 15km oprócz ekonomizacji pracy nic nie daje! Może więc z tego wynika Twój brak mocy na boisku?

A propos zakwasów,
Tak jak pisze Zico ból następnego dnia po treningu nie ma nic wspólnego z zakwasami. Tak się go tylko nazywa zwyczajowo. Ale może wystąpić również w używanych mieśniach.
Polecam ciekawy artykuł:
http://napieraj.pl/xoops/modules/wfsect ... ticleid=56
SpeedSkating as a part of Adventure Racing

Awatar użytkownika
małysz
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 193
Rejestracja: śr marca 23, 2005 4:30
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski, chwilowo Poznań
Kontakt:

Post autor: małysz » czw października 06, 2005 10:39

Zgodze sie z Zico, ze wynika to z nieuzywanych miesni. Np. po calym sezonie narciarskim, gdzie bylem przyzwyczajony do wysilku bo bardzo duzo trenowalismy i jezdzilismy na zawody, po prostu caly czas bylem w cyklu treningowym. no i trzy dni od ostatniego jezdzenia na nartach bylo na tyle dobrze ze mozna bylo biegac bo nie bylo sniegu. nie pamietam ile przebieglem, ale ok 7 km plus
duzo cwiczen rozciagajacych, to pamietam ze nastepne trzy dni chodzilem do tylu. Malo tego, wieczorem nie bylem w stanie o wlasnych silach wstac z podlogi. a wszystko dlatego ze na nartach pracowaly inne miesnie, a te ktore pracuja podczas biegu byly cala zime praktycznie nieuzywane. Takze polecam cwiczenia ogolnorozwojowe o kazdej porze roku :)
pozdrawiam Damian
"Bruk to nasz wróg"
Pozdrawiam
Damian

Awatar użytkownika
PawelS
Pięciokółkowiec 80mm
Posty: 165
Rejestracja: pt maja 13, 2005 9:17
Jeżdżę od: 02 sty 2010
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PawelS » wt września 26, 2006 9:26

Właśnie miałem znów okazję przećwiczyć 2 maratony w odstępie kilkunastu godzin - oczywiście Berlin. Żeby nie było za łatwo upał był koszmarny, do tego mój biorytm fizyczny w totalnym dołku. W tym roku trenowałem szczególnie solidnie bieg, poświęcając znacznie mniej uwagi rolkom. Trenowałem prawie wyłącznie na rolkach terenowych w lesie robiąc ostatecznie tylko kilka przejazdów po 20-30 km na rolkach szybkich. Treningi na asfalcie ograniczyłem do mimimum ponieważ jazda po ulicy/drodze była albo nudna, albo niebezpieczna, a najczęściej jedno i drugie. Tak więc gdyby nie rolki terenowe pewnie z tego sportu całkiem bym zrezygnował koncentrując się na bieganiu. Ostatecznie w Berlinie wystartowałem na kupionych tam szynach 4x100, na których zdążyłem 2 razy potrenować. Właściwie szybko sie do nich przyzwyczaiłem, a osiągana prędkość wydawała się zawrotna. Dlatego następnego dnia lekko się zdziwiłem, jak w maratonie uzyskałem czas prawie o minutę gorszy niż rok wcześniej mimo, że cisnąłem na maksa uzyskując jednakowy czas w obu połówkach. Kondycyjnie zero problemów. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem w czym tkwił błąd, poza tym, że wbrew swoim zwyczajom nie wystartowałem z pierwszej linii tylko ze środka sektora. Gdybym wykonał taki manewr jak w zeszłym roku, pewnie bym tłoku uniknął i albo zabrał się z szybszymi zawodnikami, albo przynajmniej jechał swoim tempem. Na pewno sporą przeszkodą był silny wiatr. Ostatecznie jednak, jak porównałem swoje wyniki w klasyfikacji generalnej i w kategorii, to okazały się znacznie lepsze niż rok wcześniej, więc może po prostu tempo było wolniejsze. Następnego dnia w biegu moim celem było uzyskanie wyniku poniżej 3.45, może mało ambitnie, ale przy panującym upale trudno było liczyć na cuda i chciałem po prostu "korespondencyjnie" wygrać z kolegą, który taki wynik uzyskał w Warszawie tydzień wcześniej. Planowo rozpocząłem niezbyt szybko, ale na półmetku miałem czas dający wynik 3.47, czyli za wolno. Zacząłęm więc stopniowo przyspieszać i w efekcie drugą połowę pobiegłem 8 minut szybciej uzyskując na mecie wynik 3.39. Znowu kondycyjnie bez problemów - zero kryzysu, skurczów, czy jakichkolwiek problemów. Tak przygotowany to może byłem raz w życiu, jak zrobiłem życiówkę 3.16. Po jaką cholerę ja jechałem na tych rolkach? Gdyby nie to, pewnie była szansa na poprawę wyniku! Następnego dnia zero zakwasów, zero zmęczenia. Praktycznie mógłbym biec następny maraton. Jaki stąd morał? Solidny trening biegowy to podstawa!

ODPOWIEDZ

Wróć do „Trening, porady / Training, solutions”